Sami w Kościele padamy ofiarami idei państwa opiekuńczego. Niedługo po otwarciu Ośrodka Migranta Fu Shenfu w 2006 r. zgłosił się pewien Ukrainiec, który wyszedł po 12 latach z więzienia. Potrzebował jednorazowego paszportu na przekroczenie granicy, gdyż posiadał dokument tożsamości wydany przez władze ZSRR, kiedy Ukraina nie była jeszcze niepodległym państwem.
Był po chemioterapii i wymagał opieki paliatywnej. Na wydanie paszportu musiał czekać sześć tygodni. Zadzwoniłem do hospicjum prowadzonego przez Caritas w Warszawie i otrzymałem odpowiedź, że nie mogli mu udzielić pomocy, gdyż nie był ubezpieczony. Dostawienie prostego materacu w korytarzu nie wchodziło w rachubę. Czym więc są dzisiaj takie ośrodki prowadzone przez Kościół?
Polscy biskupi i uchodźcy. Jak pomagać imigrantom?...